Dobra, dla mnie przekręcił się cały rok pracujący (bo urlop), więc będzie nowy post.
Urlop w górach, z rowerami, więc oczywiście - smartem Większe niech dalej stoi na parkingu! Poza tym niech i smart sobie pozwiedza, poogląda piękną polską przyrodę, póki jej Polacy nie zniszczą do końca...
Od ostatniego postu była myjka. 'Coś' mnie podkusiło zabrać gumowe dywaniki... Za co później 'temu czemuś' dziękowałem Bo praktycznie przez trzy dni chodzenia po górach mieliśmy zabłocone (mniej czy bardziej, ale jednak) buty.
W piątek po pracy najpierw pakowanie smarta, potem zapinanie bagażnika i rowerów. Poszło całkiem sprawnie, wyjechaliśmy idealnie tak, by trafić na największy ruch na A4... No ale cóż zrobić. Takie realia.
Na miejsce dojechaliśmy już po ciemku, na mecie okazało się, że wjazd na posesję może stanowić wyzwanie dla niektórych samochodów, ale mocno obciążony smart z rowerami dał radę! Przez kilka kolejnych dni radę dawał jeszcze wielokrotnie, co prawda już bez rowerów, ale na przykład po mokrym. Chociaż szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie wjazdu tam w zimę, po śniegu. A wiadomo, jak to jest w górach...
Nocowaliśmy w małej miejscowości Szlachtowa, tuż za Szczawnicą. Więc na pograniczu Gorców, Pienin i Beskidu Sądeckiego. Okolice piękne, szkoda, że pogoda nie dopisała przez cały czas. Ale i tak daliśmy radę. A smart to nawet spisał się na medal. Więc w nagrodę miał piękne widoki!
Tutaj Trzy Korony ze Sromowców:
A tutaj piękna panorama Tatr z Czorsztyna:
Niestety smart był tak załadowany bagażami, że nie dało się spuścić całego dachu. Ale i tak w obie strony jechaliśmy tuż przed, albo nawet już po zmroku, więc nie było dużej straty. A belek i tak bym nie schował - bo jak wiadomo, klapa przy bagażniku rowerowym się nie otwiera
Tak czy inaczej, smart cabrio w naszej kochanej Polsce to rzadkość powodująca obracanie się głowy przechodniom. A jak ma ściagnięty dach i dwa rowery za sobą, to już w ogóle - szyje pracują jak u sów!
W każdym razie przez te kilka dni smart zaliczył ok. 600 km. Żużycia olej brak
Innych problemów też nie stwierdziłem
Poza popiskującym raz na jakiś czas którymś z pasków. Pomimo dociągania i smarowania... Ale tak już od 10 miesięcy i tylko na zimno.
Wyjazd zaliczony, kolejne kilometry też. Szykuje się przegląd i wymiana oleju. Podejrzewam, że w październiku. Przy okazji kilka drobiazgów w SC w Sosnowcu zamówiłem. Bo taniej, niż używki na allegro / olx
Urlop w górach, z rowerami, więc oczywiście - smartem Większe niech dalej stoi na parkingu! Poza tym niech i smart sobie pozwiedza, poogląda piękną polską przyrodę, póki jej Polacy nie zniszczą do końca...
Od ostatniego postu była myjka. 'Coś' mnie podkusiło zabrać gumowe dywaniki... Za co później 'temu czemuś' dziękowałem Bo praktycznie przez trzy dni chodzenia po górach mieliśmy zabłocone (mniej czy bardziej, ale jednak) buty.
W piątek po pracy najpierw pakowanie smarta, potem zapinanie bagażnika i rowerów. Poszło całkiem sprawnie, wyjechaliśmy idealnie tak, by trafić na największy ruch na A4... No ale cóż zrobić. Takie realia.
Na miejsce dojechaliśmy już po ciemku, na mecie okazało się, że wjazd na posesję może stanowić wyzwanie dla niektórych samochodów, ale mocno obciążony smart z rowerami dał radę! Przez kilka kolejnych dni radę dawał jeszcze wielokrotnie, co prawda już bez rowerów, ale na przykład po mokrym. Chociaż szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie wjazdu tam w zimę, po śniegu. A wiadomo, jak to jest w górach...
Nocowaliśmy w małej miejscowości Szlachtowa, tuż za Szczawnicą. Więc na pograniczu Gorców, Pienin i Beskidu Sądeckiego. Okolice piękne, szkoda, że pogoda nie dopisała przez cały czas. Ale i tak daliśmy radę. A smart to nawet spisał się na medal. Więc w nagrodę miał piękne widoki!
Tutaj Trzy Korony ze Sromowców:
A tutaj piękna panorama Tatr z Czorsztyna:
Niestety smart był tak załadowany bagażami, że nie dało się spuścić całego dachu. Ale i tak w obie strony jechaliśmy tuż przed, albo nawet już po zmroku, więc nie było dużej straty. A belek i tak bym nie schował - bo jak wiadomo, klapa przy bagażniku rowerowym się nie otwiera
Tak czy inaczej, smart cabrio w naszej kochanej Polsce to rzadkość powodująca obracanie się głowy przechodniom. A jak ma ściagnięty dach i dwa rowery za sobą, to już w ogóle - szyje pracują jak u sów!
W każdym razie przez te kilka dni smart zaliczył ok. 600 km. Żużycia olej brak
Innych problemów też nie stwierdziłem
Poza popiskującym raz na jakiś czas którymś z pasków. Pomimo dociągania i smarowania... Ale tak już od 10 miesięcy i tylko na zimno.
Wyjazd zaliczony, kolejne kilometry też. Szykuje się przegląd i wymiana oleju. Podejrzewam, że w październiku. Przy okazji kilka drobiazgów w SC w Sosnowcu zamówiłem. Bo taniej, niż używki na allegro / olx