W zeszłym tygodniu założyłem temat o niedogrzaniu mojego F2.
Dzisiaj wydarzyło się coś poważniejszego.
Zamarzł płyn chłodniczy.
Moja luba dojechała do pracy a tu temp. silnika wskoczyła jej u celu podróży na max.i para wystrzeliła przez zawór ze zbiornika płynu chłodzącego. Wystraszyła się nieboraczka
Co ciekawe jak dojechałem do niej po pół godziny, ten płyn okazał się konsystencją kaszki (kawałki lodu, takie coś jak sorbet).
Co za jaja z nim ? Płyn wlewałem kupiony na Orlenie do -35st.
Dzisiaj w nocy było -12.
Acha, no i ogrzewania w aucie zero.
Co jest grane ?
Fireman
Liczba postów: 572
Dołączył: Apr, 2006
Reputacja:
11
Imię: Kazimierz
Płeć: Mężczyzna
Skąd: Macierzysz
smart fortwo 450 cdi
Fireman
18.12.2009, 10:35
może był zapowietrzony układ chłodzenia, może dlatego się przegrzał, a co do konsystencji płynu to ciekawostka bo trafiłeś na jakieś gówno. Wiele materiałów eksploatacyjnych kupuje na orlenie i nigdy nie miałem problemów- współczuję. Spróbuj interweniować na stacji gdzie kopiłeś płyn może coś wskórasz. Czy przypadkiem nie pomieszałeś rożnych rodzajów płynów do układu chłodzenia, czasami potrafią wejść w reakcję, nie wszystkie mieszają się ze sobą.
Co się spali to nie zgnije!!!
Panowie temat jest już raczej pewny. Macher, który kiedyś mi grzebał przy silniku zalał z pewnością wodą.
Ja wcześniej wymieniałem termostat i zalałem do -35st.
Jak on przy robocie silnikowej dolał co mu wyleciało i niech będzie to połowa.
To wniosek prosty - moje -35 rozcieńczyło się do -15. A dzisiaj w nocy tyle było...
A na 100% jest zamarznięty gdzieś w przewodach, bo odkręciłem czujnik na term. i nic....tylko ciut powietrza poleciało, i ani grama płynu. Po prostu zator jest gdzieś pomiędzy zbiorniczkiem a silnikiem.
Dobrze to rozumiem ?
Plan mam taki, żeby na noc go do ciepłego miejsca wstawić, niech rozmarznie. A rano wymienić płyn na nowy.
Tylko ciekawe co na to głowica silnika?
jak zalal woda to nigdy nie bedziesz pewien czy tam jest 50/50 plyn/woda i dlatego w takich wypadkach lejesz koncentrat -75 i po sprawie
Dzisiaj popołudniem biorę się za wymianę płynu.
Autko stoi przez całą noc w ciepłym garażu.
Mam nadzieję, że puściło w przewodach.
Co do silnika - mam nadzieję, że nie będzie negatywnych konsekwencji dla uszczelki głowicy, bloku.... że skończy się na strachu.
Bo w momencie gdy silnik przegrzał się, ciśnienie wywaliło grubego węża, który właśnie doprowadza płyn do silnika i wyrzygało się wszystko co było od strony silnika nie zamarznięte.
Wczoraj jak go zobaczyłem zwisającego bezładnie to w sumie się ucieszyłem, choć założyć go nie było łatwo.
No, nic... dam znać jakie efekty.
A co do stanu głowicy, to będę obserwował poziom płynu chłodzącego ...
Mam nadzieję, że termostat jeszcze do tego mi nie rozwaliło... bo nie chciałbym znowu babrać się z tematem za dni kilka.
Devil
Liczba postów: 815
Dołączył: May, 2009
Reputacja:
1
Imię: Mirek
Skąd: Świnoujście,Sosnowiec
Patrz też na stan oleju,czy go nie przybywa i jaką ma konsystencje,jesli zrobi się masłowaty film na korku wlewu,to prze....ane.Mam nadzieję,że do tego nie doszło i nie pękły kanały wodne od lodu.
Jestem po wymianie.
Nie do końca jest ok, ale po kolei.
Auto rozmarzło, zlałem resztkę płynu co został w układzie (wcześniej jak pisałem wywaliło mi węża koło termostatu i wyrzygało większość od strony silnika).
Myślę, że nie będzie problemów z uszczelką głowicy, bo jak się okazało podczas "wybuchu" poluzowały się wszystkie węże w okolicach termostatu i tamtędy znalazło ujście ciśnienie.
Podokręcałem każdy bo lało się z każdego.
Wymieniłem na nowy. Odpowietrzyłem.
I teraz tak: ogrzewanie grzeje już elegancko przy 2 kropce.
Chciałem sprawdzić, czy jak wskoczy 4 to włączy się wentylator.
Pojechałem pojeździć po placu koło domu, nagrzało się do 3 kropki.... i do 4 nie zdążyło bo mrugnęła mi kontrolka ładowania i auto mi zgasło.
Nie mogłem go odpalić. Po 10 minutach odpaliłem i znowu pojechałem.... sytuacja się powtórzyła. Znowu zgasło i nie mogłem go odpalić.
Zostawiłem go na noc w ciepłym garażu.
Podczas odpowietrzania przez czujnik polało mi się na alternator. Czy możliwe, że go tam zalało i robi się jakieś zwarcie ?
Które może ewentualnie minąć jak wyschnie ?
Czy już popadam w herezje ze zmęczenia ?
Pisałem do Alla i on twierdzi, że alternator nie ma raczej wpływu na to, że gaśnie. Nawet jakby był uszkodzony nie spowoduje zgaśnięcia auta (no chyba, że juz potem pośrednio jak aku padnie bez ładowania).
Może jakieś wtyczki zalałem ?