Witam!
Jako nowy użytkownik witam wszystkich już obecnych Przez dłuższy czas byłam tylko biernym obserwatorem, jednak problem skłonił mnie do założenia konta.
Posiadam smarta fortwo, 2000 rocznik, 600cm3 turbo, 56KM i przebiegu około 190000. Benzyna. Jakiś czas temu pojawił się problem. Zżera oleju całą masę, litr dolewałam w ciągu miesiąca. Jadąc po kolejny litr, przy gwałtownym skręcie coś złego się podziało. Mianowicie szarpnęło, stuknęło i... od tamtej pory brzmi jak motocykl. Rozpędza się bardzo powoli, a jak już to zrobi, nie jedzie szybciej niż 80 km/h. Przy naciskaniu pedału gazu coś w silniku stuka, nie ma problemu, gdy gaz zostawiam w spokoju. Kolejny problem jest jak stoję - na czerwonym świetle, zanim ruszę, cokolwiek. W momencie zatrzymania się, całe autko podskakuje, i ponownie - wydaje dźwięki podobne do tych z jednośladów.
Odstawiony został do mechanika, raczej kiepskiego. Od wejścia stwierdził, że raczej silnik do wymiany, ale że potwierdzi dopiero, jak go rozbierze. Za samą diagnozę zaśpiewał 1000zł, więc podziękowałam. Doszukując się przyczyny trafiałam na różne opcje, jedną z nich była wymiana świec. Zostały wymienione, owszem, jedna była w stanie tragicznym - brakowało jednego elementu, kulki na samej górze (jestem tylko kobietą, nie wiem jak to się nazywa). Po wymianie wszystkich sześciu świec nie było poprawy, więc zrobiona była kompresja. Wynik? Brak kompresji na jednym cylindrze.
I tu pojawia się pytanie i prośba o pomoc.
Jeśli wciąż odpala, to to może być mimo wszystko silnik? Co z brakiem kompresji? Warto naprawiać taką usterkę? Jakie jeszcze mogą być przyczyny takiego zachowania?
Mieszkam w Zabrzu, jeśli ktoś zna jakiegoś cudownego lekarza z okolic Śląska dla mojego malucha, byłabym niezmiernie wdzięczna za namiary. Nie zdążyłam się nim nacieszyć od zeszłego roku, kiedy to przekroczył na lawecie naszą zachodnią granicę.
Jako nowy użytkownik witam wszystkich już obecnych Przez dłuższy czas byłam tylko biernym obserwatorem, jednak problem skłonił mnie do założenia konta.
Posiadam smarta fortwo, 2000 rocznik, 600cm3 turbo, 56KM i przebiegu około 190000. Benzyna. Jakiś czas temu pojawił się problem. Zżera oleju całą masę, litr dolewałam w ciągu miesiąca. Jadąc po kolejny litr, przy gwałtownym skręcie coś złego się podziało. Mianowicie szarpnęło, stuknęło i... od tamtej pory brzmi jak motocykl. Rozpędza się bardzo powoli, a jak już to zrobi, nie jedzie szybciej niż 80 km/h. Przy naciskaniu pedału gazu coś w silniku stuka, nie ma problemu, gdy gaz zostawiam w spokoju. Kolejny problem jest jak stoję - na czerwonym świetle, zanim ruszę, cokolwiek. W momencie zatrzymania się, całe autko podskakuje, i ponownie - wydaje dźwięki podobne do tych z jednośladów.
Odstawiony został do mechanika, raczej kiepskiego. Od wejścia stwierdził, że raczej silnik do wymiany, ale że potwierdzi dopiero, jak go rozbierze. Za samą diagnozę zaśpiewał 1000zł, więc podziękowałam. Doszukując się przyczyny trafiałam na różne opcje, jedną z nich była wymiana świec. Zostały wymienione, owszem, jedna była w stanie tragicznym - brakowało jednego elementu, kulki na samej górze (jestem tylko kobietą, nie wiem jak to się nazywa). Po wymianie wszystkich sześciu świec nie było poprawy, więc zrobiona była kompresja. Wynik? Brak kompresji na jednym cylindrze.
I tu pojawia się pytanie i prośba o pomoc.
Jeśli wciąż odpala, to to może być mimo wszystko silnik? Co z brakiem kompresji? Warto naprawiać taką usterkę? Jakie jeszcze mogą być przyczyny takiego zachowania?
Mieszkam w Zabrzu, jeśli ktoś zna jakiegoś cudownego lekarza z okolic Śląska dla mojego malucha, byłabym niezmiernie wdzięczna za namiary. Nie zdążyłam się nim nacieszyć od zeszłego roku, kiedy to przekroczył na lawecie naszą zachodnią granicę.