A teraz HIT wyjazdu ... Ci co nie byli z nami na lodowcu nie wiedzą 
. Wszyscy wjemy jak wygląda wyjazd na Glockner .... jest tam taki odcinek że po mozolnej wpinaczce serpentynami, mniej więcej 20 km do sczytu trasa nagle gwałtownie opada w dół ... skrzynie się grzeją, hamulce pracuja, przeciążenia na zkretach i zatkane uszy ... jedziemy jako drudzy w parunastoosobowym konwoju .... Viola wisi przez okno i robi zdjęcia telefonem, naglę czuję jak mi drętwieje hamulec pod nogą i robi sie twardy :0, patrzę na deskę rozdzielczą i ... wszystko zgasło, czajnik się wyłączył i staliśmy się bezwaładną masą nabierającą prędkości,siedzimy już a zderzaku jącego przed nami włocha który nie ma pojęcia co się dzieje :-*, mokre plecy i pot na czole .... myślę sobie " ... no to dzwon w makarona" wszystko trawa jakieś 4-8 sekund i ok 70 km/h na liczniku ... próbuję deliktnieręcznym i nagle zza zakrętu po lewej stronie wyłania się parking z szutrem .. duży, mijam już na milimetry "makarona" i jak Flingston na ręcznym i piętami zatrzymuję się a za mną z śmiechem zcały konwój uśmiechniety i machający .... nie miei pojęcia co się dzieje i mysleli że robię przerwę ... wypadamy z czajnika,ja zlany potem, drżącą ręka papieros .... i ulga. Piotrek coś zauważył i podbiega co się stało ... myślałem, że przegrzala sie skrzynia i komputer wyłączył wszystko ... no byłby wypadek roku z udziałem smarta z Polski. Rozdy dygotany zapalam ponownie czajnik i wszystko działa jak zwykle. Co jest kurde, opowiadam Piotrkowi i Aldonie co się stało i uśmiechy znikają im z twarzy ... parę sekund horroru . I nagle Violenka, niewinnie mrugając rzęsami mówi ... wiesz Tomku, .... jak robiłam zdjęcia to chyba zachaczyłam nogą o kluczyk i wyłączyłam zapłon .... nie do wiary!!!!!!!!!!!!!!! .... nie na parkingu pod M1, nie w Katowicach, nie na trasie do pracy, domu i gdzie bądź ... tylko na trasie na lodowiec i to w dół !!!!!!!!!!!!!!! ... Dzień świra ..... ..... życie zaskakuje ale bez przesady .... chciałem się wystrzelić w kosmos ale otwarły mi się wszystkie czakramy, zwaliła kriszna i .... zabałaganilo feng shui ... stałem jak kłoda z rozdziawioną gębą a Piotruś z Aldonką za smiechu mało nie popękali ...... ze smiechu ... juupiiiii ka jejjjjjjjjj .... wiedziałem że Viola ma fantazję ale że az taką ....... . !!!!!!!!!!!
. Wszyscy wjemy jak wygląda wyjazd na Glockner .... jest tam taki odcinek że po mozolnej wpinaczce serpentynami, mniej więcej 20 km do sczytu trasa nagle gwałtownie opada w dół ... skrzynie się grzeją, hamulce pracuja, przeciążenia na zkretach i zatkane uszy ... jedziemy jako drudzy w parunastoosobowym konwoju .... Viola wisi przez okno i robi zdjęcia telefonem, naglę czuję jak mi drętwieje hamulec pod nogą i robi sie twardy :0, patrzę na deskę rozdzielczą i ... wszystko zgasło, czajnik się wyłączył i staliśmy się bezwaładną masą nabierającą prędkości,siedzimy już a zderzaku jącego przed nami włocha który nie ma pojęcia co się dzieje :-*, mokre plecy i pot na czole .... myślę sobie " ... no to dzwon w makarona" wszystko trawa jakieś 4-8 sekund i ok 70 km/h na liczniku ... próbuję deliktnieręcznym i nagle zza zakrętu po lewej stronie wyłania się parking z szutrem .. duży, mijam już na milimetry "makarona" i jak Flingston na ręcznym i piętami zatrzymuję się a za mną z śmiechem zcały konwój uśmiechniety i machający .... nie miei pojęcia co się dzieje i mysleli że robię przerwę ... wypadamy z czajnika,ja zlany potem, drżącą ręka papieros .... i ulga. Piotrek coś zauważył i podbiega co się stało ... myślałem, że przegrzala sie skrzynia i komputer wyłączył wszystko ... no byłby wypadek roku z udziałem smarta z Polski. Rozdy dygotany zapalam ponownie czajnik i wszystko działa jak zwykle. Co jest kurde, opowiadam Piotrkowi i Aldonie co się stało i uśmiechy znikają im z twarzy ... parę sekund horroru . I nagle Violenka, niewinnie mrugając rzęsami mówi ... wiesz Tomku, .... jak robiłam zdjęcia to chyba zachaczyłam nogą o kluczyk i wyłączyłam zapłon .... nie do wiary!!!!!!!!!!!!!!! .... nie na parkingu pod M1, nie w Katowicach, nie na trasie do pracy, domu i gdzie bądź ... tylko na trasie na lodowiec i to w dół !!!!!!!!!!!!!!! ... Dzień świra ..... ..... życie zaskakuje ale bez przesady .... chciałem się wystrzelić w kosmos ale otwarły mi się wszystkie czakramy, zwaliła kriszna i .... zabałaganilo feng shui ... stałem jak kłoda z rozdziawioną gębą a Piotruś z Aldonką za smiechu mało nie popękali ...... ze smiechu ... juupiiiii ka jejjjjjjjjj .... wiedziałem że Viola ma fantazję ale że az taką ....... . !!!!!!!!!!!
Kontakt
Odpowiedz
