(01.02.2024, 19:27)bluebob napisał(a): @tkm_smart_ To skomplikowane.
Dzisiaj okazało się, że niestety moja walka trwa nadal i jednak nie zakończyła się w 100% :(
Postęp walki to 50%, bo znowu zawalili urzędnicy niższego szczebla. Znowu trzeba "odkręcać" to co zrobili, a raczej czego nie zrobili w wydziale komunikacji. Kolejny błąd urzędników, który muszę naprawiać ja sam!!! Ręce opadają i płakać się chce.
Wydziały komunikacji to dno totalne. Rejestrując trochę ponad dwa lata temu swój inny samochód przez niewiedzę / ignorancję / olewanie jednej pani urzędniczki, której rola powinna była się ograniczyć (o czym w tamtym momencie jeszcze nie wiedziałem) do przepisania 1:1 treści z kilku pól unijnego dowodu rejestracyjnego do polskiego pozwolenia czasowego, z powodu tego, że uznała, że 'ona wie lepiej, co jest zainstalowane w samochodzie i dobrze zna przepisy' sprawa ciągnęła się około dwóch miesięcy. Na szczęście część spraw związanych z rejestracją, które załatwiałem w Krakowie (a jestem ze Śląska) udało się ogarnąć mailem / telefonicznie, gdy samochód był na miejscu w Małopolsce. Ale już kilkukrotne wizyty na stacji diagnostycznej (która też została wybrana wcześniej, bo z kilku innych mnie odsyłali z kwitkiem nie mając pojęcia o czym mowa) i niezliczone wizyty w wydziale komunikacji czy u dealera marki niestety zdalnie załatwić się nie dały. Poza tym były maile i telefony do przedstawiciela importera i różnych mądrych instytucji. Na szczęście w końcu się udało
Ale najciekawsze jest to, że podczas trzech wizyt bezpośrednio związanych z wpisem, czy też późniejszą próbą zmiany wpisu do tego jednego konkretnego pola w pozwoleniu trafiałem za każdym razem na innego urzędnika. I każdy z nich wpisywał (lub chciał) wpisać tam co innego...
Jak już udało mi się naprawić bzdurną inwencję tej pierwszej pani urzędniczki, miałem uporzadkowane i poprawne / zgodne wszystkie potrzebne dokumenty pojawiłem się w celu zamiany pozwolenia czasowego na dowód rejestracyjny.
Oczywiście trafiłem na czwartego urzędnika. I znowu nastąpiła próba wpisania tam jeszcze innej (czwartej) rzeczy, chociaż możliwości teoretycznie były tylko trzy Tym razem wbrew wszystkim polskim dokumentom do samochodu.
Wezwany naczelnik też zgłupiał, po czym zebrane naprędce gremium urzędników (z wyjątkiem tej pierwszej pani) stwierdziło, że mi nie zarejestruje samochodu tak, jak jest to wpisane w papierach. Na prośbę uzasadnienia odmowy rejestracji na piśmie odmówili, kazali mi pojawić się po weekendzie w poniedziałek. Więc ja też odmówiłem, postraszyłem okupacją placówki do momentu rejestracji zgodnie ze stanem faktycznym i dokumentami lub wydania pisemnego uzasadnienia odmowy
I nagle po kilkunastu minutach (chyba narady) okazało się, że jednak MOŻNA zarejestrować samochód tak, jak był zarejestrowany w innym kraju UE, zgodnie z polskimi dokumentami i stanem faktycznym.
Czy usłyszałem chociażby 'przepraszam'?
Powodzenia w walce z tymi ignorantami!