W czasach słusznie minionych za tzw. schyłkowej komuny, często zwanych późnym gierkiem, w fso wyprodukowano partię F125P w wersji bagażowej na rynek angielski. Transakcja nie doszła do skutku i aby nie złomować kilkudziesięciu samochodów, uwczesny minister komunikacji w porozumieniu z ministrem przemysłu w drodze wyjątku dopuścili te auta do ruchu, tyle że wyłącznie w SPECu w którym zdarzyło mi się akurat pracować jako kierowca. Przesiadka ze zwykłego auta do anglika zajeła mi jakieś trzy minuty i 500 metrów ulicy, dwa razy zamiast zmienić bieg złapałem za klamkę i to wszystko. Ciężko się wyprzedza bez pasażera który w razie czego krzyczy i bajecznie łatwo się parkuje. Tak więc te powszechne obawy należy przyrównać do obaw o życie motocyklistów po dopuszczeniu 125 na "B". Chyba już wszyscy zgineli bo jakoś telewizja przed nimi nie przestrzega jak tuż przed dniem "zero". A durniów za kierownicą nie brakowało, nie brakuje i nie będzie brakować, no chyba że zmniejszymy dopuszczalną prędkość do zera, oczywiście ten przepis nie będzie dotyczył służb mundurowych i tzw. równiejszych. Pozdawiam. L
Lolek - motoparalotniarz