System jest prosty. Ogrzewanie wnętrza to tak na prawdę dodatkowa chłodniczka (w tym przypadku zwana nagrzewnicą) co zamienia ciepło z silnika w ciepło do kabiny. Gdyby to miało być zelektryfikowane, to żarłoby masę prądu.
Jak w Citroenie mi wiatrak się spalił, to w lecie (+28 stopni) w korku, w środku Krakowa miałem zapuszczone hajcowanie na max i udało się auta nie ugotować (za to ja ledwie przytomny na fotelu wytapiałem się jak skwarka). Ponieważ ten cholerny wiatrak w moim konkretnym Citroenie mało popularny jest, to prawie rok nie miałem chłodzenia mechanicznego, aż w końcu przy pomocy trytytytek, lutownicy i dobrych chęci wstawiłem sobie wiatrak od Seicento. Działa.
Jeżeli padł wentylator, to spokojnie można znaleźć nawet za 50 złotych.
Jak w Citroenie mi wiatrak się spalił, to w lecie (+28 stopni) w korku, w środku Krakowa miałem zapuszczone hajcowanie na max i udało się auta nie ugotować (za to ja ledwie przytomny na fotelu wytapiałem się jak skwarka). Ponieważ ten cholerny wiatrak w moim konkretnym Citroenie mało popularny jest, to prawie rok nie miałem chłodzenia mechanicznego, aż w końcu przy pomocy trytytytek, lutownicy i dobrych chęci wstawiłem sobie wiatrak od Seicento. Działa.
Jeżeli padł wentylator, to spokojnie można znaleźć nawet za 50 złotych.