Ekhem... Mamę oszukasz, tatę oszukasz, ale fizyki nie oszukasz. Jestem - podobnie do kilku innych użytkowników tutaj - umiarkowanie elektrosceptyczny. Auto z akumulatorem to fajny gadżet do miasta. Niemniej jednak gęstość energetyczna baterii pozostawia wiele do życzenia, a na przełom się nie zanosi - osiągnęliśmy na bieżący moment ścianę. Istnieją już technologie, a co najmniej założenia teoretyczne umożliwiające produkcję akumulatorów o dwukrotnie większej pojemności od obecnych, jest z nimi jednak szereg poważnych problemów i na razie zanosi się jedynie na obniżkę cen bieżących technologii oraz nieznaczny wzrost pojemności. Tak jak pisali poprzednicy - w optymistycznym przypadku mówimy o przeciętnie 7 latatch na zamortyzowanie się zakupu elektryka - a obecnie statystycznie okazuje się, że akumulatory w elektrykach wytrzymują ok 40kkm i przeciętnie 5 lat zanim zaczną się degradować. Cena wymiany jest zaporowa i jeszcze nie zużyty pojazd nadaje się w zasadzie na złom - nie halo jest to z ekologią i ekonomią.
Ogólnie chcę tu napisać, że elektromobilność będzie fajnym dodatkiem do miksu, ale na pewno nie stanowi alternatywy dla energii czerpanej mechanicznie. Elektryka mógłbym mieć - jako trzecie auto w gospodarstwie domowym - więc tu też ekologia i ekonomia się nie zgadzają, a w mieście ze sprawnym transportem publicznym, lub nawet moimi własnymi możliwościami (póki co mogę spokojnie codziennie zrobić 50km na rowerze...), można spokojnie funkcjonować, zatem na razie z pewną sympatią przyglądam się rozwojowi technologii, jednak zastrzegam to co na początku akapitu: elektryki - tak, ale wciąż w miksie z innymi źródłami zasialania. Czekam też na sensowną propozycję rynku: czyli takiego elektryka, który zapewni realny zasięg 500 km w kwocie zakupu 100000 zł i ewentualnie 300 zł miesięcznie tytułem wynajmu akumulatorów. Tym samym za 200kzł i 600 zł miesięcznie powinien znaleźć się pojazd o zasięgu 1000km - wówczas alternatywa staje się realna i poważna.
Ogólnie chcę tu napisać, że elektromobilność będzie fajnym dodatkiem do miksu, ale na pewno nie stanowi alternatywy dla energii czerpanej mechanicznie. Elektryka mógłbym mieć - jako trzecie auto w gospodarstwie domowym - więc tu też ekologia i ekonomia się nie zgadzają, a w mieście ze sprawnym transportem publicznym, lub nawet moimi własnymi możliwościami (póki co mogę spokojnie codziennie zrobić 50km na rowerze...), można spokojnie funkcjonować, zatem na razie z pewną sympatią przyglądam się rozwojowi technologii, jednak zastrzegam to co na początku akapitu: elektryki - tak, ale wciąż w miksie z innymi źródłami zasialania. Czekam też na sensowną propozycję rynku: czyli takiego elektryka, który zapewni realny zasięg 500 km w kwocie zakupu 100000 zł i ewentualnie 300 zł miesięcznie tytułem wynajmu akumulatorów. Tym samym za 200kzł i 600 zł miesięcznie powinien znaleźć się pojazd o zasięgu 1000km - wówczas alternatywa staje się realna i poważna.