(18.12.2018, 12:19)pastor napisał(a): A mi poprawiają humor te wszystkie zapowiedzi przedwyborcze, że do 2035 roku odejdziemy od spalania węgla jako głównego źródła wytwarzania energii elektrycznej. Musielibyśmy do tego czasu zbudować z 8 EJ, a na to się nie zanosi. Energetyka odnawialna - jest to jakiś pomysł, ale trzeba zdać sobie sprawę z tego, że gdy ne wieje, to nie ma produkcji energii elektrycznej. Tak więc, jest to dodatek, a nie źródło samo w sobie.
Yyyy.... Eeee... Ogólnie niezbyt jestem starannie wykształcony, a i wiedzę mam ograniczoną o świecie, aale... Wydaje mi się że dotąd "zwijaliśmy" górnictwo powoli i skutecznie, ode mnie bukiet róż dla każdego "menedżera" z nadania partyjnego, który położył zarządzaną przez siebie kopalnię, natomiast obecny odchył węglowy to jest pocałunek śmierci od rządzącej kompartii. Sama budowa turbin jest łatwa, opłacalna, relatywnie niedroga, można to zostawić śmiało "prywaciarzom" a na szczeblu państwa zadbać o budowę elastycznej sieci przesyłowej, w przypadku braków równie szybko można zainstalować siłownie na gaz (jak zrobili Japończycy po 11.03)... Potem można szukać po pierwsze miejsca do składowania odpadów a następnie budować EJ. To ostatnie usłyszałem kiedyś od bardzo mądrego enerdowca z Greifswaldu i popieram, bo prawie wszystkie EJ na świecie maja problem z "utylizacją" zużytego paliwa - znowu Fukushima się nasuwa - zamiast "wywieźć i zakopać" zapełnia się powoli baseny na miejscu, gdzie to wszystko zalega i czeka na wywóz i składowanie i przeważnie opłacone przez państwo a nie producenta energii.... Koledzy Niemce w lato 2017 osiągnęli taki stan energetyki, że mieli po raz pierwszy ujemne ceny na giełdzie, bo tak ładnie wiało i świeciło. Od tego czasu coraz częściej zdarza się, że cała energia w DE jest produkowana że źródeł odnawialnych. Co tam jeszce mi się nasuwa? A! Te całe opłaty emisyjne. W "strategii" rzondowej nie ma nic o odejściu od węgla tylko o redukcji do 50% produkcji w 2030, no fajnie, teraz mamy najdroższą MWh w EU i będzie gwałtownie jeszcze drożej, czyli zdaje mi się, że któryś rząd z kolei ogłosi Fukuszime i w miesiąc wyłączy cały wungiel, przelaczając się na pozostałe źródła z importem włącznie - a my w kieszeni nawet nie poczujemy różnicy.