Fantastyczna majówka z dobrymi znajomymi na rowerze z sakwami i namiotem . Cztery dni przepięknych widoków między Słupskiem a Gdańskiem z dala od hałasu samochodów ( bez urazy ) i tempa pracy, ból brzucha ze śmiechu - bo klimat był cudny, grupowy ból stawu szczękowego nad ranem od szczękania zębami w nocy z zimna - w życiu w takich mrozach pod namiotem nie spałam i tak mnie to nie bawiło ( brzmi dziwnie, ale to fajne jak się cierpi zbiorowo ), zero internetu ( ulubionego forum też- ale - tęskniłam) , zero telefonu i prawie zero cywilizacji ( piwo i ziemniaki na ognisko gdzieś musieliśmy kupować), udawanie człowieka lasu przez cztery dni....żyć nie umierać, oby jak najczęściej można było tak odpocząć
choroby na stanie :smartoza, glajtoza