Szczecin, rano -13. Trzeci dzień wsiadam drzwiami pasażera. Piksel zmienił kolor na solnobiały, świecił mnie kontrolkiem ajrbagów po oczach zanim się wreszcie rozmroził ciutek, pióra przestały zbierać ten syf z szyby... A jeszcze patrząc przez dach widać, ile w sezonie mocno grzewczym sadzy loto w powietrzu. Taaakie czorne grudy.
No dramat po prostu.
No dramat po prostu.