"Profesjonalizm" SC i większości tak zwanych "profesjonalnych zakładów naprawczych" (czasem bezczelnie samozwańczo ochrzczonych jako "ASO") uczcijmy minutą ciszy...
Mam podobne doświadczenia jak Sebartus - w problemach z elektroniką w aucie korzystam z usług przydomowego ale profesjonalnego gościa, który wpina się laptopem w każde auto i średnio po 15-20 minutach wie co jest grane (jeśli problem jest natury "elektronicznej").
W moim poprzednim FT z 1999 r. po zacnym przebiegu ok. 145 000 km zaczęła się w pewnym momencie zapalać kontrolka poduszki powietrznej i zamiast gasnąć (jak zwykle) po kilku sekundach, świeciła się nieprzerwanie dopóki nie wyłączyłem zapłonu... Jako, że auto nabyłem jako używane kilka miesięcy wcześniej, myślałem, że poduch/-y NIET a pewnie strzelił opornik na obowodzie zainstalowany przez "sprzedającego".
Mój zaprzyjaźniony elektronik wpiął się w furacza, coś tam pogmerał... Jak sie okazało, poducha była na miejscu a przełałmały się magistrale na przewodzie, który zwija się w kierownicy i który jest właśnie podłączony do poduchy...
Mam podobne doświadczenia jak Sebartus - w problemach z elektroniką w aucie korzystam z usług przydomowego ale profesjonalnego gościa, który wpina się laptopem w każde auto i średnio po 15-20 minutach wie co jest grane (jeśli problem jest natury "elektronicznej").
W moim poprzednim FT z 1999 r. po zacnym przebiegu ok. 145 000 km zaczęła się w pewnym momencie zapalać kontrolka poduszki powietrznej i zamiast gasnąć (jak zwykle) po kilku sekundach, świeciła się nieprzerwanie dopóki nie wyłączyłem zapłonu... Jako, że auto nabyłem jako używane kilka miesięcy wcześniej, myślałem, że poduch/-y NIET a pewnie strzelił opornik na obowodzie zainstalowany przez "sprzedającego".
Mój zaprzyjaźniony elektronik wpiął się w furacza, coś tam pogmerał... Jak sie okazało, poducha była na miejscu a przełałmały się magistrale na przewodzie, który zwija się w kierownicy i który jest właśnie podłączony do poduchy...