(21.10.2014, 18:39)RobsonWawa napisał(a): Tak zająłeś się oszczędzaniem na wymianie klocków, że aż podziwiać. Przy okazji tej skomplikowanej operacji zwrócił byś może uwagę na fakt, że klocki zużywają się nierówno co wymagało by interwencji, czyli rozebrania wyczyszczenia i kontroli współpracy tłoczka z zaciskiem i klockiem. To też może przynieść oszczędności .
To akurat, że klocki nie są równo zużyte to nie wina tłoczka i zacisku, tylko zacisku i jarzma lub klocka i jarzma. I to bym wyczyścił i przesmarował jak już bym na wierzchu miał całość.
Jak byłby problem z tłoczkiem (że się nie cofa) to po hamowaniu klocki tarłby by dalej co objawiałoby się gorąca felga a w skrajnym przypadku spłynięciem kapsli (jeśli ma).
Nie demonizujcie, że się zaraz nie da jeździć. Dopóki jest okładzina to jeździć można. Wiele starszych aut nie ma żadnego wskaźnika zużycia klocków i ludzie się w nich nie zabijają. Po prostu jak zejdzie cała okładzina do blachy to trzeba wymieniać "od razu" bo inaczej zniszczy się tarcze.
Inna sprawa, że mi by się nie chciało tego drugi raz rozbierać po prostu, nowe klocki to całe 130 zyla.