Jestem po wymianie.
Nie do końca jest ok, ale po kolei.
Auto rozmarzło, zlałem resztkę płynu co został w układzie (wcześniej jak pisałem wywaliło mi węża koło termostatu i wyrzygało większość od strony silnika).
Myślę, że nie będzie problemów z uszczelką głowicy, bo jak się okazało podczas "wybuchu" poluzowały się wszystkie węże w okolicach termostatu i tamtędy znalazło ujście ciśnienie.
Podokręcałem każdy bo lało się z każdego.
Wymieniłem na nowy. Odpowietrzyłem.
I teraz tak: ogrzewanie grzeje już elegancko przy 2 kropce.
Chciałem sprawdzić, czy jak wskoczy 4 to włączy się wentylator.
Pojechałem pojeździć po placu koło domu, nagrzało się do 3 kropki.... i do 4 nie zdążyło bo mrugnęła mi kontrolka ładowania i auto mi zgasło.
Nie mogłem go odpalić. Po 10 minutach odpaliłem i znowu pojechałem.... sytuacja się powtórzyła. Znowu zgasło i nie mogłem go odpalić.
Zostawiłem go na noc w ciepłym garażu.
Podczas odpowietrzania przez czujnik polało mi się na alternator. Czy możliwe, że go tam zalało i robi się jakieś zwarcie ?
Które może ewentualnie minąć jak wyschnie ?
Czy już popadam w herezje ze zmęczenia ?
Nie do końca jest ok, ale po kolei.
Auto rozmarzło, zlałem resztkę płynu co został w układzie (wcześniej jak pisałem wywaliło mi węża koło termostatu i wyrzygało większość od strony silnika).
Myślę, że nie będzie problemów z uszczelką głowicy, bo jak się okazało podczas "wybuchu" poluzowały się wszystkie węże w okolicach termostatu i tamtędy znalazło ujście ciśnienie.
Podokręcałem każdy bo lało się z każdego.
Wymieniłem na nowy. Odpowietrzyłem.
I teraz tak: ogrzewanie grzeje już elegancko przy 2 kropce.
Chciałem sprawdzić, czy jak wskoczy 4 to włączy się wentylator.
Pojechałem pojeździć po placu koło domu, nagrzało się do 3 kropki.... i do 4 nie zdążyło bo mrugnęła mi kontrolka ładowania i auto mi zgasło.
Nie mogłem go odpalić. Po 10 minutach odpaliłem i znowu pojechałem.... sytuacja się powtórzyła. Znowu zgasło i nie mogłem go odpalić.
Zostawiłem go na noc w ciepłym garażu.
Podczas odpowietrzania przez czujnik polało mi się na alternator. Czy możliwe, że go tam zalało i robi się jakieś zwarcie ?
Które może ewentualnie minąć jak wyschnie ?
Czy już popadam w herezje ze zmęczenia ?