Ostatnio mój smart stawał się coraz głośniejszy. W związku z tym, że kilka miesięcy temu zdiagnozowałem pęknięcie kolektora wydechowego, uznałem, że najwyższy czas na jego wymianę.
Wróciłem więc do etapu poszukiwania części - już miałem kupować na ebayu nówkę sztukę od jakiegoś niemieckiego prywatnego warsztatu smarta, który sam je montuje, więc podobno są sprawdzone, ale na ostatnim śląskim spotkaniu smartowym koledzy @wibi79 i @lupak namówili mnie na pospawanie mojego. Żeby nie mieć unieruchomionego samochodu na kilka dni, tydzień, a być może i więcej postanowiłem kupić używkę, jeśli pękniętą - to pospawać i dopiero wtedy wymieniać. Chciałem wykorzystać patent opisywany na angielskim forum (evilution), polegający na zmianie geometrii kolektora, by 'odsunąć najwyższą temperaturę' od punktów mocowania do bloku silnika. Dzięki temu naprężenia spowodowane zmianą temperatury miałyby szanse rozprężyć się, a nie tak, jak w oryginale, gdy cały kolektor jest mocno ściśnięty śrubami do bloku silnika.
I znowu pomoc nadeszła z naszego forum, tym razem od @speedykielce Dziękuję Dziękuję Dziękuję Dziękuję
Dostałem namiar na człowieka, który ma dużo części, w tym kolektor. Wystarczyło zadzwonić, umówić się co i jak. Podczas rozmowy okazało się, że zamiast umawiania się na samą wysyłkę części mogę od razu umówić się na jej wymianę Już przez telefon polecony człowiek wydawał się naprawdę znać temat Co mnie bardzo cieszyło. Z drugiej strony dwóch 'fachowców' tutaj polecano. I niestety obaj okazali się być zwykłymi partaczami, 'mechanikami', którzy pomimo tego, że nie znają się na swojej robocie biorą za to kasę, i to niemałą.
O perypetiach związanych z oboma 'panami' pisałem wcześniej. W tym wątku, oraz w wątku z polecanymi warsztatami. W związku z tym, że wreszcie w tej chwili mam twarde dowody, na to, że swoją robotę spaprali, to pozwalam sobie wrócić do tematu i opisać co się podziało nie tak.
Nie będę opisywał wszystkiego ze szczegółami - już raz zostało to napisane.
Chronologicznie:
Tatarek, Chorzów. Wymiana tłumika. Pomimo zasygnalizowania możliwości wystąpienia problemów ze szpilkami przed wymianą (i moją akceptacją faktu i ewentualnie podwyższenia kosztów naprawy), pomimo tego, że problem stwierdzono, nie zajęto się nim. Spowodowało to odkręcenie się tłumika od kolektora. Po odkręceniu się tłumika, po tym, jak sam go dokręciłem (zaczynałem rękami...) i wróciłem na reklamację nadal nie rozwiązano przyczyny problemu, tylko zakontrowano nakrętki. Nie stwierdzono również, że kolektor jest popękany i nadaje się do wymiany. Sam o tym jeszcze wtedy nie wiedziałem, ale nie da się tego nie zauważyć wymieniając tłumik. Co więcej, wymiana tłumika odbyła się najprawdopodobniej bez demontażu zderzaka i belki - z lenistwa, z chęci jak najszybszego 'odwalenia' roboty, co również spowodowało olanie problemu wyrwanej szpilki. Bo do wiercenia należałoby to wszystko rozebrać...
Hałas, który pojawił się niedawno (na wiosnę rok później) również był spowodowany faktem, że w warsztacie Tatarków nie zajęto się problemem w należyty sposób.
Oczywiście, przyczyna problemu jest głębsza - niezbyt trafnie zaprojektowany kolektor, spieprzona robota przez wcześniejszego mechanika jeszcze w Reichu... Ale problem można - i należało - rozwiązać prawie rok temu. Tylko komuś się nie chciało... Pomimo mojej gotowości ku temu. Więc w typowy dla większości polskich 'mechaników' sposób, znaczy przysłowiowym drutem, problem obejdziono? obszednięto? a może jednak obejdzięto? Łomatkoboskolingwistyczno No właśnie... Tatarki obeszły problem przysłowiowym drutem :(
Tu pojawił się inny problem, natury lingwistycznej. Więc będzie tak zwany off-top Pewnie niewielu lingwistów jest na forum. I nie należy się temu dziwić. W końcu to forum samochodowe, a nie lingwistyczne, czy też filologiczne. Obejść jest czasownikiem nieprzechodnim, więc nie przybiera strony biernej. Nie dziwi więc fakt, że nie ma imiesłowu biernego. Jeśli ktoś jest zainteresowany i chciałby poczytać więcej na ten temat, to odsyłam to ciekawego wyjaśnienia problemu znalezionego oczywiście w internecie
https://www.ekorekta24.pl/jezioro-zostal...szczyznie/
Koniec off-topu
Około pół roku później trafiłem na przegląd, wymianę olejów, filtrów, pasków i - kluczowa informacja: termostatu - do pana Adama z - a jakże - polecanej na tutejszym forum firmy Horse Cars z Dąbrowy Górniczej.
Człowiek zrobił na mnie średnie wrażenie, ale po krótkim początkowym spięciu na tym średnim pozostaliśmy. Do momentu, w którym mój ukochany smart został u niego w warsztacie.
W trakcie pierwszych ustaleń rozmawialiśmy również o kolektorze (ale usłyszałem, żeby jeździć, dopóki można - bo nie ma sensu wymieniać jak jest tylko pęknięty), mocowaniu tłumika, i kiepskiej, twardej i długiej zmianie biegów - tu z kolei usłyszałem, że przy takim przebiegu to sprzęgło już się kończy, nie ma co regulować, a adaptacja robi się sama, jak wrzuci się szóstka. To on jest fachowcem, nie ja. Więc posłuchałem.
Pan Adam nie mógł zarobić na większości części / materiałów eksploatacyjnych, gdyż dostarczyłem mu je sam (z wyjątkiem napinacza paska - ale o tym zaraz). Więc nie spodobały mu się te dostarczone przeze mnie. A to paski nie te, a to filtry nie te, a to olej nie taki... Trudno. Oleje zostały wymienione (w silniku i skrzyni), tak samo filtry (z wyjątkiem kabinowego, bo rzekomo trzeba do tego zdejmować cały przód... wymieniłem go później sam przez wiadomą kratkę), wymieniono również dostarczony przeze mnie termostat. Układ został zalany płynem, podobno odpowietrzony. Samochód miał być do odbioru tego samego dnia przed końcem pracy, ale w związku z tym, że ja pracowałem dłużej niż pan Adam, to umówiliśmy się, że przyjadę po niego następnego dnia rano.
W okolicach południa pierwszego dnia (więc szybko) pan Adam skontaktował się ze mną, że do wymiany jest również napinacz paska. Niestety, nie miałem takiego w domu, nie przewidziałem, że będzie potrzebna jego wymiana (a w sumie mogłem...). Tak czy inaczej, zaproponowałem, że dostarczę napinacz następnego dnia rano - zaprzyjaźniona hurtownia nie miałaby z tym problemu, co sprawdziłem na szybko. Okazało się jednak, że pan Adam miał duże obłożenie i nie mógł czekać na mój napinacz do następnego dnia. Ale 'oczywiście' miał taki u siebie w 'bardzo atrakcyjnej' cenie. Ta post factum okazała się być ok. 50 % wyższa od tego, co miałbym w swojej hurtowni (jakby ktoś szukał części - polecam: aparts.pl, dodatkowo 3% rabatu z kodem M4K lub ALE3 ). Trudno, rozumiem potrzebę szybkiego zakończenia naprawy i zwolnienia stanowiska i tak zwanych 'mocy przerobowych' innym. Liczyłem więc, że po samochód udam się drugiego dnia rano. Niestety, ku mojemu zdziwieniu, mogłem go odebrać dopiero trzeciego dnia rano. Pojawiłem się na umówioną godzinę... A i tak jeszcze musiałem czekać na ostatnie poprawki...
Kwota za te wszystkie wymiany nie była mała, dodatkowo podwyższona o koszt napinacza... Ale co tam, raz się żyje. W końcu autko będzie miało lepiej! I dzięki temu posłuży dłużej!
Po kilku dniach zaniepokoiło mnie, że zniknęło ogrzewanie. Przed wymianą termostatu było dalekie od ideału (termostat był zablokowany na dużym obiegu), ale dogrzewałem się fotelami. Ale po wymianie było jeszcze gorzej, chociaż miało być lepiej. Kontakt z panem Adamem i magiczne 'proszę przyjechać, sprawdzimy, pewnie się zapowietrzył'. Nosz ku...a! Kolejny 'polecany mechanik' musi po sobie poprawiać? Szybkie zejście do samochodu, kontrola poziomu płynu w zbiorniczku wyrównawczym - i - ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, ten jest prawie suchy!!!
Płyn dolałem sam (weszło, o ile dobrze pamiętam, trochę ponad półtora litra!!!!), odpowietrzyłem sam (metodą z kołami w górze). I nagle zaobserwowałem, że pojawiło się ogrzewanie!
Po jakimś czasie skontrolowałem poziom płynu i wyszło na to, że nadal go trochę ubywa. Masełka pod korkiem oleju brak
To akurat dobry znak. W płynie nie pływa olej. Kolejny plus. Plam pod autem nie ma. Może więc faktycznie był gdzieś w nagrzewnicy jeszcze jakiś bąbel...
Kolejne sprawdzenie po kolejnym miesiącu i znowu jakby płynu było minimalnie mniej. Ale znowu nie widać, by płyn mieszał się z olejem, ani był zasysany do silnika.
I w magiczny sposób wracamy do początku dzisiejszego wpisu - większego hałasu z układu wydechowego. I wizyty u kolejnego smartowego mechanika.
Z Łukaszem udało mi się umówić na chyba ostatni termin przed koronawirusowym szaleństwem. Prawie umknęło mi, że jadąc do niego będę musiał wydostać się ze swojego województwa, przebić się przez dwa kolejne, żeby wylądować w czwartym No ale skoro było tuż przed, to udało się bez problemów.
Jednak zanim się do niego wybrałem zanurkowałem pod autko - i stwierdziłem, że źródłem hałasu nie jest dalej pękający kolektor, ale łączenie tłumika z kolektorem. Puściła ta niedorobiona i niepoprawiona przez Tatarków szpilka.
Po dojechaniu na miejsce ustaliliśmy, że robimy to dobrze, tak jak od początku powinno zostać zrobione - czyli wymieniamy kolektor. I wszystko co potrzeba, co jest z tym związane
Płyn spuszczony, zderzak i belka zdjęte, tłumik odkręcony, turbina zdjęta.
Przy okazji spuszczania płynu wyszło na to, że jeden z króćców nie został dobrze dokręcony przez pana Adama z Dąbrowy - i najprawdopodobniej właśnie tamtędy uciekał płyn. Brawo...
Turbina u turbiniarza, podobno w porządku, luzów brak.
Nowy kolektor w stanie idealnym
Nowe uszczelki, szpilki, śruby. Poprawki tu, poprawki tam
Wszystko poskładane do kupy.
Turbina śmiga, pompuje aż miło (wcześniej nie robiła podciśnienia).
Kolektor wymieniony, EGR wyczyszczony, mocowanie tłumika zrobione poprawnie, wymieniony zaworek od odmy.
Sprzęgło chodzi jak nowe
Zbieżność z tyłu zrobiona.
Układ chłodzenia poskładany, zalany, odpowietrzony Ogrzewanie działa jak należy
Wymienione uszczelki, popękane wężyki.
I to wszystko przy przebiegu 132 941 km, w marcu 2020 roku
Smart nabrał wigoru, ucichł, biegi zmieniają się o wiele szybciej. To takie wrażenia na szybko, po ok. 300 km od naprawy. Teraz raczej jest mało okazji, żebym nim jeździł, ale czasami się ruszam. Będę więc wszystko bacznie obserwować i zdawać relację.
Co do kolektora i informacji, żeby jeździć, dopóki można... po obejrzeniu swojego mówię NIE!!!! zresztą zobaczcie sami:
Patrząc na te zdjęcia cieszę się, że turbinę mam całą...
Wrażenia z obsługi przez Łukasza maksymalnie pozytywne. Widać, że naprawdę zna się na rzeczy, wie o czym mówi, co robi. I że robi to z pasją, a nie od niechcenia.
Już jestem umówiony na klimatyzację i regulację dachu, jak sytuacja wirusowa się unormuje i zrobi się trochę cieplej
Wróciłem więc do etapu poszukiwania części - już miałem kupować na ebayu nówkę sztukę od jakiegoś niemieckiego prywatnego warsztatu smarta, który sam je montuje, więc podobno są sprawdzone, ale na ostatnim śląskim spotkaniu smartowym koledzy @wibi79 i @lupak namówili mnie na pospawanie mojego. Żeby nie mieć unieruchomionego samochodu na kilka dni, tydzień, a być może i więcej postanowiłem kupić używkę, jeśli pękniętą - to pospawać i dopiero wtedy wymieniać. Chciałem wykorzystać patent opisywany na angielskim forum (evilution), polegający na zmianie geometrii kolektora, by 'odsunąć najwyższą temperaturę' od punktów mocowania do bloku silnika. Dzięki temu naprężenia spowodowane zmianą temperatury miałyby szanse rozprężyć się, a nie tak, jak w oryginale, gdy cały kolektor jest mocno ściśnięty śrubami do bloku silnika.
I znowu pomoc nadeszła z naszego forum, tym razem od @speedykielce Dziękuję Dziękuję Dziękuję Dziękuję
Dostałem namiar na człowieka, który ma dużo części, w tym kolektor. Wystarczyło zadzwonić, umówić się co i jak. Podczas rozmowy okazało się, że zamiast umawiania się na samą wysyłkę części mogę od razu umówić się na jej wymianę Już przez telefon polecony człowiek wydawał się naprawdę znać temat Co mnie bardzo cieszyło. Z drugiej strony dwóch 'fachowców' tutaj polecano. I niestety obaj okazali się być zwykłymi partaczami, 'mechanikami', którzy pomimo tego, że nie znają się na swojej robocie biorą za to kasę, i to niemałą.
O perypetiach związanych z oboma 'panami' pisałem wcześniej. W tym wątku, oraz w wątku z polecanymi warsztatami. W związku z tym, że wreszcie w tej chwili mam twarde dowody, na to, że swoją robotę spaprali, to pozwalam sobie wrócić do tematu i opisać co się podziało nie tak.
Nie będę opisywał wszystkiego ze szczegółami - już raz zostało to napisane.
Chronologicznie:
Tatarek, Chorzów. Wymiana tłumika. Pomimo zasygnalizowania możliwości wystąpienia problemów ze szpilkami przed wymianą (i moją akceptacją faktu i ewentualnie podwyższenia kosztów naprawy), pomimo tego, że problem stwierdzono, nie zajęto się nim. Spowodowało to odkręcenie się tłumika od kolektora. Po odkręceniu się tłumika, po tym, jak sam go dokręciłem (zaczynałem rękami...) i wróciłem na reklamację nadal nie rozwiązano przyczyny problemu, tylko zakontrowano nakrętki. Nie stwierdzono również, że kolektor jest popękany i nadaje się do wymiany. Sam o tym jeszcze wtedy nie wiedziałem, ale nie da się tego nie zauważyć wymieniając tłumik. Co więcej, wymiana tłumika odbyła się najprawdopodobniej bez demontażu zderzaka i belki - z lenistwa, z chęci jak najszybszego 'odwalenia' roboty, co również spowodowało olanie problemu wyrwanej szpilki. Bo do wiercenia należałoby to wszystko rozebrać...
Hałas, który pojawił się niedawno (na wiosnę rok później) również był spowodowany faktem, że w warsztacie Tatarków nie zajęto się problemem w należyty sposób.
Oczywiście, przyczyna problemu jest głębsza - niezbyt trafnie zaprojektowany kolektor, spieprzona robota przez wcześniejszego mechanika jeszcze w Reichu... Ale problem można - i należało - rozwiązać prawie rok temu. Tylko komuś się nie chciało... Pomimo mojej gotowości ku temu. Więc w typowy dla większości polskich 'mechaników' sposób, znaczy przysłowiowym drutem, problem obejdziono? obszednięto? a może jednak obejdzięto? Łomatkoboskolingwistyczno No właśnie... Tatarki obeszły problem przysłowiowym drutem :(
Tu pojawił się inny problem, natury lingwistycznej. Więc będzie tak zwany off-top Pewnie niewielu lingwistów jest na forum. I nie należy się temu dziwić. W końcu to forum samochodowe, a nie lingwistyczne, czy też filologiczne. Obejść jest czasownikiem nieprzechodnim, więc nie przybiera strony biernej. Nie dziwi więc fakt, że nie ma imiesłowu biernego. Jeśli ktoś jest zainteresowany i chciałby poczytać więcej na ten temat, to odsyłam to ciekawego wyjaśnienia problemu znalezionego oczywiście w internecie
https://www.ekorekta24.pl/jezioro-zostal...szczyznie/
Koniec off-topu
Około pół roku później trafiłem na przegląd, wymianę olejów, filtrów, pasków i - kluczowa informacja: termostatu - do pana Adama z - a jakże - polecanej na tutejszym forum firmy Horse Cars z Dąbrowy Górniczej.
Człowiek zrobił na mnie średnie wrażenie, ale po krótkim początkowym spięciu na tym średnim pozostaliśmy. Do momentu, w którym mój ukochany smart został u niego w warsztacie.
W trakcie pierwszych ustaleń rozmawialiśmy również o kolektorze (ale usłyszałem, żeby jeździć, dopóki można - bo nie ma sensu wymieniać jak jest tylko pęknięty), mocowaniu tłumika, i kiepskiej, twardej i długiej zmianie biegów - tu z kolei usłyszałem, że przy takim przebiegu to sprzęgło już się kończy, nie ma co regulować, a adaptacja robi się sama, jak wrzuci się szóstka. To on jest fachowcem, nie ja. Więc posłuchałem.
Pan Adam nie mógł zarobić na większości części / materiałów eksploatacyjnych, gdyż dostarczyłem mu je sam (z wyjątkiem napinacza paska - ale o tym zaraz). Więc nie spodobały mu się te dostarczone przeze mnie. A to paski nie te, a to filtry nie te, a to olej nie taki... Trudno. Oleje zostały wymienione (w silniku i skrzyni), tak samo filtry (z wyjątkiem kabinowego, bo rzekomo trzeba do tego zdejmować cały przód... wymieniłem go później sam przez wiadomą kratkę), wymieniono również dostarczony przeze mnie termostat. Układ został zalany płynem, podobno odpowietrzony. Samochód miał być do odbioru tego samego dnia przed końcem pracy, ale w związku z tym, że ja pracowałem dłużej niż pan Adam, to umówiliśmy się, że przyjadę po niego następnego dnia rano.
W okolicach południa pierwszego dnia (więc szybko) pan Adam skontaktował się ze mną, że do wymiany jest również napinacz paska. Niestety, nie miałem takiego w domu, nie przewidziałem, że będzie potrzebna jego wymiana (a w sumie mogłem...). Tak czy inaczej, zaproponowałem, że dostarczę napinacz następnego dnia rano - zaprzyjaźniona hurtownia nie miałaby z tym problemu, co sprawdziłem na szybko. Okazało się jednak, że pan Adam miał duże obłożenie i nie mógł czekać na mój napinacz do następnego dnia. Ale 'oczywiście' miał taki u siebie w 'bardzo atrakcyjnej' cenie. Ta post factum okazała się być ok. 50 % wyższa od tego, co miałbym w swojej hurtowni (jakby ktoś szukał części - polecam: aparts.pl, dodatkowo 3% rabatu z kodem M4K lub ALE3 ). Trudno, rozumiem potrzebę szybkiego zakończenia naprawy i zwolnienia stanowiska i tak zwanych 'mocy przerobowych' innym. Liczyłem więc, że po samochód udam się drugiego dnia rano. Niestety, ku mojemu zdziwieniu, mogłem go odebrać dopiero trzeciego dnia rano. Pojawiłem się na umówioną godzinę... A i tak jeszcze musiałem czekać na ostatnie poprawki...
Kwota za te wszystkie wymiany nie była mała, dodatkowo podwyższona o koszt napinacza... Ale co tam, raz się żyje. W końcu autko będzie miało lepiej! I dzięki temu posłuży dłużej!
Po kilku dniach zaniepokoiło mnie, że zniknęło ogrzewanie. Przed wymianą termostatu było dalekie od ideału (termostat był zablokowany na dużym obiegu), ale dogrzewałem się fotelami. Ale po wymianie było jeszcze gorzej, chociaż miało być lepiej. Kontakt z panem Adamem i magiczne 'proszę przyjechać, sprawdzimy, pewnie się zapowietrzył'. Nosz ku...a! Kolejny 'polecany mechanik' musi po sobie poprawiać? Szybkie zejście do samochodu, kontrola poziomu płynu w zbiorniczku wyrównawczym - i - ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, ten jest prawie suchy!!!
Płyn dolałem sam (weszło, o ile dobrze pamiętam, trochę ponad półtora litra!!!!), odpowietrzyłem sam (metodą z kołami w górze). I nagle zaobserwowałem, że pojawiło się ogrzewanie!
Po jakimś czasie skontrolowałem poziom płynu i wyszło na to, że nadal go trochę ubywa. Masełka pod korkiem oleju brak
To akurat dobry znak. W płynie nie pływa olej. Kolejny plus. Plam pod autem nie ma. Może więc faktycznie był gdzieś w nagrzewnicy jeszcze jakiś bąbel...
Kolejne sprawdzenie po kolejnym miesiącu i znowu jakby płynu było minimalnie mniej. Ale znowu nie widać, by płyn mieszał się z olejem, ani był zasysany do silnika.
I w magiczny sposób wracamy do początku dzisiejszego wpisu - większego hałasu z układu wydechowego. I wizyty u kolejnego smartowego mechanika.
Z Łukaszem udało mi się umówić na chyba ostatni termin przed koronawirusowym szaleństwem. Prawie umknęło mi, że jadąc do niego będę musiał wydostać się ze swojego województwa, przebić się przez dwa kolejne, żeby wylądować w czwartym No ale skoro było tuż przed, to udało się bez problemów.
Jednak zanim się do niego wybrałem zanurkowałem pod autko - i stwierdziłem, że źródłem hałasu nie jest dalej pękający kolektor, ale łączenie tłumika z kolektorem. Puściła ta niedorobiona i niepoprawiona przez Tatarków szpilka.
Po dojechaniu na miejsce ustaliliśmy, że robimy to dobrze, tak jak od początku powinno zostać zrobione - czyli wymieniamy kolektor. I wszystko co potrzeba, co jest z tym związane
Płyn spuszczony, zderzak i belka zdjęte, tłumik odkręcony, turbina zdjęta.
Przy okazji spuszczania płynu wyszło na to, że jeden z króćców nie został dobrze dokręcony przez pana Adama z Dąbrowy - i najprawdopodobniej właśnie tamtędy uciekał płyn. Brawo...
Turbina u turbiniarza, podobno w porządku, luzów brak.
Nowy kolektor w stanie idealnym
Nowe uszczelki, szpilki, śruby. Poprawki tu, poprawki tam
Wszystko poskładane do kupy.
Turbina śmiga, pompuje aż miło (wcześniej nie robiła podciśnienia).
Kolektor wymieniony, EGR wyczyszczony, mocowanie tłumika zrobione poprawnie, wymieniony zaworek od odmy.
Sprzęgło chodzi jak nowe
Zbieżność z tyłu zrobiona.
Układ chłodzenia poskładany, zalany, odpowietrzony Ogrzewanie działa jak należy
Wymienione uszczelki, popękane wężyki.
I to wszystko przy przebiegu 132 941 km, w marcu 2020 roku
Smart nabrał wigoru, ucichł, biegi zmieniają się o wiele szybciej. To takie wrażenia na szybko, po ok. 300 km od naprawy. Teraz raczej jest mało okazji, żebym nim jeździł, ale czasami się ruszam. Będę więc wszystko bacznie obserwować i zdawać relację.
Co do kolektora i informacji, żeby jeździć, dopóki można... po obejrzeniu swojego mówię NIE!!!! zresztą zobaczcie sami:
Patrząc na te zdjęcia cieszę się, że turbinę mam całą...
Wrażenia z obsługi przez Łukasza maksymalnie pozytywne. Widać, że naprawdę zna się na rzeczy, wie o czym mówi, co robi. I że robi to z pasją, a nie od niechcenia.
Już jestem umówiony na klimatyzację i regulację dachu, jak sytuacja wirusowa się unormuje i zrobi się trochę cieplej