Ostatnie dwa miesiące minęły praktycznie bezproblemowo
Ale nie tylko ja nie lubię zimy. Nie lubi jej też mój samochód, ewidentnie. I w sumie wcale mnie to nie dziwi...
Znowu, jak rok, trzy i chyba cztery lata temu zaczęły się problemy ze zmianą biegów. Identycznie jak rok temu w momencie, w którym spadło sporo śniegu i zaczęło się jeżdżenie. A potem parkowanie nad nim. Sporo wilgoci w powietrzu. Ciepły silnik roztapiający śnieg pod nim, który paruje... I ta cała wilgoć osadzająca się na silniku...
Tym razem jednak objawy były dużo poważniejsze. Strzelanie ze sprzęgła, innym razem ślizganie. Problemy z wrzuceniem biegu. I w końcu w poniedziałek jazda ze świecącym się hamburgerem zagłady. Chociaż jakoś nie przeszkadzało to zmieniać biegów
W każdym razie po konsultacjach z osobami mądrzejszymi ode mnie zapadła decyzja o kupnie nowego siłownika sprzęgła. I wymianie. Łapa cała, wiązka OK. Zrobiłem dziś (znaczy w sumie to już wczoraj, 12 grudnia, przy przebiegu 169199 km. Potem ustawianie puntku otarcia i zmienia biegi jak szalony Płynnie, miękko (no, jak na fortwo przystało ). Szaleństwo
Po rozebraniu starego siłownika wygląda na to, że był on oryginalny. Co sugeruje, że sprzęgło też może być :( I to akurat pocieszające nie jest. Z oględzin wynika, że do silnika dostawała się woda. Łożysko od strony mechanizmu zaczynało się zacierać, wygląda na to, że z powodu występujących przy tej okazji oporów był problem z płynnym przesuwaniem zębatki w mechanizmie, co z kolei zaczęło uszkadzać zęby :( Pocieszenie takie, że sprężyna była cała A jeszcze większe jest takie, że teraz już wszystko jest OK
Ale nie tylko ja nie lubię zimy. Nie lubi jej też mój samochód, ewidentnie. I w sumie wcale mnie to nie dziwi...
Znowu, jak rok, trzy i chyba cztery lata temu zaczęły się problemy ze zmianą biegów. Identycznie jak rok temu w momencie, w którym spadło sporo śniegu i zaczęło się jeżdżenie. A potem parkowanie nad nim. Sporo wilgoci w powietrzu. Ciepły silnik roztapiający śnieg pod nim, który paruje... I ta cała wilgoć osadzająca się na silniku...
Tym razem jednak objawy były dużo poważniejsze. Strzelanie ze sprzęgła, innym razem ślizganie. Problemy z wrzuceniem biegu. I w końcu w poniedziałek jazda ze świecącym się hamburgerem zagłady. Chociaż jakoś nie przeszkadzało to zmieniać biegów
W każdym razie po konsultacjach z osobami mądrzejszymi ode mnie zapadła decyzja o kupnie nowego siłownika sprzęgła. I wymianie. Łapa cała, wiązka OK. Zrobiłem dziś (znaczy w sumie to już wczoraj, 12 grudnia, przy przebiegu 169199 km. Potem ustawianie puntku otarcia i zmienia biegi jak szalony Płynnie, miękko (no, jak na fortwo przystało ). Szaleństwo
Po rozebraniu starego siłownika wygląda na to, że był on oryginalny. Co sugeruje, że sprzęgło też może być :( I to akurat pocieszające nie jest. Z oględzin wynika, że do silnika dostawała się woda. Łożysko od strony mechanizmu zaczynało się zacierać, wygląda na to, że z powodu występujących przy tej okazji oporów był problem z płynnym przesuwaniem zębatki w mechanizmie, co z kolei zaczęło uszkadzać zęby :( Pocieszenie takie, że sprężyna była cała A jeszcze większe jest takie, że teraz już wszystko jest OK