Znając tutejsze opinie o systemie trust+ utwierdziłem się w przekonaniu, że chcę polifta. I mam.
Nie wiem, który dokładnie model posiada autor wątku, ale jestem zgodny z @wibi79.
W moich oczach jedyne zastosowanie dla takiego wyłącznika to tor. Producent znając o wiele lepiej od nas ograniczenia wynikające z konstrukcji smarta, po przebadaniu zachowania w różnych warunkach wyposażył go w te konkretne systemy bezpieczeństwa. Nie bez powodu. Jeśli dwie osoby mówią o pojedynczych przypadkach (nie ujmując Wam, Koledzy), w których ten system się nie do końca sprawdził, a tysiące użytkowników jeżdżą jednak z aktywnymi systemami, to moim zdaniem o czymś to świadczy.
Z moich własnych obserwacji:
rok temu, po pierwszym marznącym deszczu ze śniegiem usiłowałem wprowadzić smarta w poślizg. Na pustym placu. Długo, usilnie i... bezskutecznie.
Wiem, prędkość nie była zbyt duża (ale w końcu kto szaleje po śniegu i lodzie?), ale opony mam tylko wielosezonowe, i to wcale nie z najwyższej półki. Za to nówki.
Próbowałem na różne sposoby, mając w tym jakieś doświadczenie jeszcze z czasu poloneza, kiedy regularnie jeździliśmy ze szwagrem na dwa auta przypomnieć sobie, jak sprawuje się tylnonapędowy samochód na śniegu.
W smarcie musiałem obserwować zupełnie inne zachowania. Drugi sezon i na szczęście nie miałem żadnego problemu ani z działaniem tych systemów, ani z jego niepożądanymi skutkami.
Wręcz przeciwnie!
Nie wiem, który dokładnie model posiada autor wątku, ale jestem zgodny z @wibi79.
W moich oczach jedyne zastosowanie dla takiego wyłącznika to tor. Producent znając o wiele lepiej od nas ograniczenia wynikające z konstrukcji smarta, po przebadaniu zachowania w różnych warunkach wyposażył go w te konkretne systemy bezpieczeństwa. Nie bez powodu. Jeśli dwie osoby mówią o pojedynczych przypadkach (nie ujmując Wam, Koledzy), w których ten system się nie do końca sprawdził, a tysiące użytkowników jeżdżą jednak z aktywnymi systemami, to moim zdaniem o czymś to świadczy.
Z moich własnych obserwacji:
rok temu, po pierwszym marznącym deszczu ze śniegiem usiłowałem wprowadzić smarta w poślizg. Na pustym placu. Długo, usilnie i... bezskutecznie.
Wiem, prędkość nie była zbyt duża (ale w końcu kto szaleje po śniegu i lodzie?), ale opony mam tylko wielosezonowe, i to wcale nie z najwyższej półki. Za to nówki.
Próbowałem na różne sposoby, mając w tym jakieś doświadczenie jeszcze z czasu poloneza, kiedy regularnie jeździliśmy ze szwagrem na dwa auta przypomnieć sobie, jak sprawuje się tylnonapędowy samochód na śniegu.
W smarcie musiałem obserwować zupełnie inne zachowania. Drugi sezon i na szczęście nie miałem żadnego problemu ani z działaniem tych systemów, ani z jego niepożądanymi skutkami.
Wręcz przeciwnie!