Kierownica faktycznie dramat. Deska po stronie pasażera też cała zapleśniała, więc znając życie u kierowcy to samo. Nie widzę powodu, żeby fotele i boczki miały być w lepszym stanie. W bagażniku pewnie to samo... I pasy... a te już należałoby wymienić z tego powodu, nie powinno się ich traktować agresywną chemią.
Śruby od pasów też zalane i zardzewiałe, lało się do niego przez dach jak z prysznica. Albo próbował pływać. Dach też znając życie i realia zapleśniały z obu stron. Trzeba zdemontować, rozebrać na części pierwsze, wyczyścić, wyprać, pomalować, zaimpregnować.
Cała deska rozgrzebana, pytanie po co. Obstawiam zalanie i suszenie. I pewnie nie umieją złożyć, albo nadal jest jakiś problem. Bo jakby nie było, to by złożył i sprzedał jako sprawny człowiekowi nieświadomemu stanu samochodu.
Jak dla mnie to on jest do kompleksowej renowacji... Tylko to chyba miałoby ekonomiczny sens, jeśli to byłaby jakaś wersja limitowana.
Na nim nie da się 'zarobić', ani 'oszczędzić'. Kupę kasy i czasu pójdzie na kompletowanie części, żeby pasowały jedne do drugich (np. deska i fotele). A jak pisałem w pierwszym swoim poście tutaj, za dużo ich nie ma. I z czasem będzie coraz mniej.
W sumie jeśli silnik chodzi i jest OK (i nie jest na wykończeniu, a tego się ot tak stwierdzić nie da), to można go spróbować traktować jako dawcę mechaniki.
Pomimo tego, że sam lubię dłubać i mam już jakąś wiedzę na temat smarta, to bym się nie odważył na kupno samochodu w takim stanie.
Śruby od pasów też zalane i zardzewiałe, lało się do niego przez dach jak z prysznica. Albo próbował pływać. Dach też znając życie i realia zapleśniały z obu stron. Trzeba zdemontować, rozebrać na części pierwsze, wyczyścić, wyprać, pomalować, zaimpregnować.
Cała deska rozgrzebana, pytanie po co. Obstawiam zalanie i suszenie. I pewnie nie umieją złożyć, albo nadal jest jakiś problem. Bo jakby nie było, to by złożył i sprzedał jako sprawny człowiekowi nieświadomemu stanu samochodu.
Jak dla mnie to on jest do kompleksowej renowacji... Tylko to chyba miałoby ekonomiczny sens, jeśli to byłaby jakaś wersja limitowana.
Na nim nie da się 'zarobić', ani 'oszczędzić'. Kupę kasy i czasu pójdzie na kompletowanie części, żeby pasowały jedne do drugich (np. deska i fotele). A jak pisałem w pierwszym swoim poście tutaj, za dużo ich nie ma. I z czasem będzie coraz mniej.
W sumie jeśli silnik chodzi i jest OK (i nie jest na wykończeniu, a tego się ot tak stwierdzić nie da), to można go spróbować traktować jako dawcę mechaniki.
Pomimo tego, że sam lubię dłubać i mam już jakąś wiedzę na temat smarta, to bym się nie odważył na kupno samochodu w takim stanie.