Ok.
Wklejam:
Temat dotyczył Assistance w Skoda Polska.
Fakty:
- auto po gwarancji 4 miesiące,
- tydzień wcześniej przegląd w ASO przy okazji 90 000 km - drobne ponad 2 000 PLN.
- upomniałem się o wklejeczkę i książeczkę - a co .
Tralala wypad na urlop na zachód i octa odmawia współpracy.
Telefon z książeczki i ktoś pogaduje pa francuski.
Ja w tym języku no comprende.
Telefon do ASO w Polandii i numer do Assistance jest aktualnie zupełnie inny.
Telefon do Ass po pomoc i . Cytuję "czy na pewno auto nie może być uruchomione" i tak ze trzy razy .
Z deczka zdziwiony pytam a o co chodzi i słyszę: "czasami serwisy nie uznają awarii na drodze" .
Koniec końców podjechała laweta - ściąganko do ASO i gościu w ASO stwierdza, że nie wie czy są w stanie zdiagnozowac usterke - urlopy itd.
Ok. rozumiem sam jestem na urlopie .
Pytam co robić i tu jest stwierdzenie: "nie martw się" masz Assistance.
Ja mu mówię o 3 dniach z autkiem gorszej klasy lub o noclegu a on .
U nich standardem jest, że jak ASO nie jest w stanie zrobić auta to dostajesz zastępcze a twoje dowiozą lawetką pod dom. Miałem jeszcze do zrobienia ponad 1000 km.
Sympatycznego serwisanta w ASO informacje trochę mnie podbudowały . Myślę sobie - ok 3 szansa. Telefon do Ass i pytam czy jest opcja holowania do domciu spsutego auta . I oczywiście opcji niet .
Przekazuję tę nowinę serwisantowi i widzę .
Pytam o co chodzi a on odpowiada, że nie wie KIEDY auto naprawi.
Stwierdziłem, ze to pewnie nastapiły błędy tłumaczenia w moim osobistym translatorze i pytam o potwiedzenie słowa: KIEDY?
Tak, niestety obowiązuje okres urlopowy i mechanicy są na urlopach .
Omawiamy jeszcze raz problem:
- auto nie odpala.
- wstępna diagnoza - usterka elektyczna.
- mechanicy zostali, jacy zostali.
- auto pełne bambetli.
- warunki Ass już znamy.
- mamy już koło 14.00 a ASO pracuje do 16.00.
Krótka rodzinna narada - idziemy coś zjeść i pomyślimy co dalej.
Wracamy o 15.00 i nic sie nie zmienia.
Pozytywnie, że przy autku ktos cały czas grzebie. Asystent pyta się o nasze plany i decydujemy się na auto zastępcze.
Jak ktoś podał wcześniej odkrywczo byliśmy w jednym z krajów skandynawii.
Więc telefon do Ass z prośbą o zastępcze auto ponieważ rozważam opcję odwiezienia rodzinki do domu i powrót po zrobioną szkodzinkę.
Mała konternacja po drugiej stronie z info, że się ODEZWĄ .
Informuję serwis, że prawdopodobnie dostanę zastępcze w postaci klasy B i muszę częśc bagaży zostawić w aucie.
I tu kolejny wielki pozytyw gościu informuje, że no problem poinformował kogo trzeba i o każdej porze dnia i nocy moge się zglosić do ochrony i wydadzą mi co będę chciał .
Tak dla pewności pytam o płatność kartą za ewentualną naprawę i .
Z kart to oni gotówke poproszą lub w ostateczności American Express .
Jest 16.00 - ja mam po torbie w łapce i czekam kiedy mnie wyrzucą z rodzinką na ulicę .
Telefon do przyjaciela z Ass i pytam co z tym zastępczym? Info- "mamy 3 godziny na podstawienie auta zastępczego". W porządku, w takim razie proszę o podanie miejsca gdzie mam się udać, ponieważ za chwilę zostanę usuniety z ASO i muszę rodzinke gdzieś zamelinować.
Kolejna konsternacja - i info to my się odezwiemy.
Wpada mi do głowy pomysł: przecież ja się ubezpieczyłem DODATKOWO . Wykupiłem pakiet w pewnej ubezpieczalni na zdrowie i podróż z całkiem miezłymi opcjami .
Telefon do ubezpieczalni i lalala auto nawaliło, urlop itd. I tu padło krótke pytanie: a auto pan już sholował?
Oczywiście jesteśmy w serwisie i potrzebujemy pomocy .
Niestety proszę szanownego klienta, ubezpieczenie jest ważne od podjęcia auta z trasy . Jak skorzystałeś z innej formy dotarcia do serwisu to z ubezpieczenia nici.
Temat przetrawiłem i przypomniałem sobie historię znajomego z Passatem z wypasionym DSG. Padało mu auto na trasie ale dojechał do ASO, to było dwa lata temu i DSG był jeszcze w Polsce w serwisach małą zagadką. ASO powiedziało, że się postara i znajomy zadzwonił na Ubezpieczalnie po zastępczy. Nu nu kliencie - zastępczy ci sie należy jak sholujemy ci auto do serwisu i serwis auta nie naprawi od ręki.
Krótka piłka z chłopakami w serwisie i passat wylądowal dwie ulice dalej .
Telefon że auto padło w trasie i zastępczy już się znalazł.
No tak, ale ten numer tutaj nie przejdzie .
Podchodzi do mnie asystent i pierwsza myśl: mamy się wynosić .
Pada pytanie jak długo mamy zamiar tutaj siedzieć?
Ups - mówię, że czekam na auto i nie wiem o której się pojawi.
Na to słyszę odpowiedź, że jeżeli MOŻEMY poczekać z 15 minut to jest szansa, że zdiagnozują usterkę.
Krótka myśl - trzeba chłopa zmobilizować i proponuję tradycyjną łapówkę za extra przyśpieszenie sprawy. Tradycyjne półlitra w tym przypadku żoładkowej czystej.
Gościu się zaśmiał i mówi, ze nie trzeba.
Pojawiało sie więc światełko w tunelu i czekamy. Małżowinka nerwowo kursuje koło hali, ja siedzę twardo w poczekalni i sprawdzam czas .
16.30 gościu podchodzi i mówi, że jest znaleziony zdrajca. Przekaźnik ze skrzynki bezpieczników - a drania opukałem oczywiście na trasie w pierszej kolejności.
Jest nieźle a nawet dobrze. Nauczony doświadczeniem pytam sie a skąd wziął zamiennik?
Z innej Octy - taaak .
I tu pada moje pytanie - czy ma na stanie cóś takiego i czy jest dostępne, ponieważ prawie wszyscy już wyszli, drzwi zamknięte itd .
Mamy poczekać 15 minut i wyciągnie dla nas nófke sztukę z magazynu
Godzina 17 auto wyjeżdza przed serwis.
Pytanie ostatnie na dzisiaj - skolko nada?
Wyszło niecałe 400 PLN plus 1/2 palikotówki.
Bagaże w auto, do tego rodzinka i o 2.00 byłem w domciu.
A Ass zadzwoniło o 18.00 ale przekazałem telefon małżowine coby załatwiła sprawę i zakonczyła temat.
Wklejam:
Temat dotyczył Assistance w Skoda Polska.
Fakty:
- auto po gwarancji 4 miesiące,
- tydzień wcześniej przegląd w ASO przy okazji 90 000 km - drobne ponad 2 000 PLN.
- upomniałem się o wklejeczkę i książeczkę - a co .
Tralala wypad na urlop na zachód i octa odmawia współpracy.
Telefon z książeczki i ktoś pogaduje pa francuski.
Ja w tym języku no comprende.
Telefon do ASO w Polandii i numer do Assistance jest aktualnie zupełnie inny.
Telefon do Ass po pomoc i . Cytuję "czy na pewno auto nie może być uruchomione" i tak ze trzy razy .
Z deczka zdziwiony pytam a o co chodzi i słyszę: "czasami serwisy nie uznają awarii na drodze" .
Koniec końców podjechała laweta - ściąganko do ASO i gościu w ASO stwierdza, że nie wie czy są w stanie zdiagnozowac usterke - urlopy itd.
Ok. rozumiem sam jestem na urlopie .
Pytam co robić i tu jest stwierdzenie: "nie martw się" masz Assistance.
Ja mu mówię o 3 dniach z autkiem gorszej klasy lub o noclegu a on .
U nich standardem jest, że jak ASO nie jest w stanie zrobić auta to dostajesz zastępcze a twoje dowiozą lawetką pod dom. Miałem jeszcze do zrobienia ponad 1000 km.
Sympatycznego serwisanta w ASO informacje trochę mnie podbudowały . Myślę sobie - ok 3 szansa. Telefon do Ass i pytam czy jest opcja holowania do domciu spsutego auta . I oczywiście opcji niet .
Przekazuję tę nowinę serwisantowi i widzę .
Pytam o co chodzi a on odpowiada, że nie wie KIEDY auto naprawi.
Stwierdziłem, ze to pewnie nastapiły błędy tłumaczenia w moim osobistym translatorze i pytam o potwiedzenie słowa: KIEDY?
Tak, niestety obowiązuje okres urlopowy i mechanicy są na urlopach .
Omawiamy jeszcze raz problem:
- auto nie odpala.
- wstępna diagnoza - usterka elektyczna.
- mechanicy zostali, jacy zostali.
- auto pełne bambetli.
- warunki Ass już znamy.
- mamy już koło 14.00 a ASO pracuje do 16.00.
Krótka rodzinna narada - idziemy coś zjeść i pomyślimy co dalej.
Wracamy o 15.00 i nic sie nie zmienia.
Pozytywnie, że przy autku ktos cały czas grzebie. Asystent pyta się o nasze plany i decydujemy się na auto zastępcze.
Jak ktoś podał wcześniej odkrywczo byliśmy w jednym z krajów skandynawii.
Więc telefon do Ass z prośbą o zastępcze auto ponieważ rozważam opcję odwiezienia rodzinki do domu i powrót po zrobioną szkodzinkę.
Mała konternacja po drugiej stronie z info, że się ODEZWĄ .
Informuję serwis, że prawdopodobnie dostanę zastępcze w postaci klasy B i muszę częśc bagaży zostawić w aucie.
I tu kolejny wielki pozytyw gościu informuje, że no problem poinformował kogo trzeba i o każdej porze dnia i nocy moge się zglosić do ochrony i wydadzą mi co będę chciał .
Tak dla pewności pytam o płatność kartą za ewentualną naprawę i .
Z kart to oni gotówke poproszą lub w ostateczności American Express .
Jest 16.00 - ja mam po torbie w łapce i czekam kiedy mnie wyrzucą z rodzinką na ulicę .
Telefon do przyjaciela z Ass i pytam co z tym zastępczym? Info- "mamy 3 godziny na podstawienie auta zastępczego". W porządku, w takim razie proszę o podanie miejsca gdzie mam się udać, ponieważ za chwilę zostanę usuniety z ASO i muszę rodzinke gdzieś zamelinować.
Kolejna konsternacja - i info to my się odezwiemy.
Wpada mi do głowy pomysł: przecież ja się ubezpieczyłem DODATKOWO . Wykupiłem pakiet w pewnej ubezpieczalni na zdrowie i podróż z całkiem miezłymi opcjami .
Telefon do ubezpieczalni i lalala auto nawaliło, urlop itd. I tu padło krótke pytanie: a auto pan już sholował?
Oczywiście jesteśmy w serwisie i potrzebujemy pomocy .
Niestety proszę szanownego klienta, ubezpieczenie jest ważne od podjęcia auta z trasy . Jak skorzystałeś z innej formy dotarcia do serwisu to z ubezpieczenia nici.
Temat przetrawiłem i przypomniałem sobie historię znajomego z Passatem z wypasionym DSG. Padało mu auto na trasie ale dojechał do ASO, to było dwa lata temu i DSG był jeszcze w Polsce w serwisach małą zagadką. ASO powiedziało, że się postara i znajomy zadzwonił na Ubezpieczalnie po zastępczy. Nu nu kliencie - zastępczy ci sie należy jak sholujemy ci auto do serwisu i serwis auta nie naprawi od ręki.
Krótka piłka z chłopakami w serwisie i passat wylądowal dwie ulice dalej .
Telefon że auto padło w trasie i zastępczy już się znalazł.
No tak, ale ten numer tutaj nie przejdzie .
Podchodzi do mnie asystent i pierwsza myśl: mamy się wynosić .
Pada pytanie jak długo mamy zamiar tutaj siedzieć?
Ups - mówię, że czekam na auto i nie wiem o której się pojawi.
Na to słyszę odpowiedź, że jeżeli MOŻEMY poczekać z 15 minut to jest szansa, że zdiagnozują usterkę.
Krótka myśl - trzeba chłopa zmobilizować i proponuję tradycyjną łapówkę za extra przyśpieszenie sprawy. Tradycyjne półlitra w tym przypadku żoładkowej czystej.
Gościu się zaśmiał i mówi, ze nie trzeba.
Pojawiało sie więc światełko w tunelu i czekamy. Małżowinka nerwowo kursuje koło hali, ja siedzę twardo w poczekalni i sprawdzam czas .
16.30 gościu podchodzi i mówi, że jest znaleziony zdrajca. Przekaźnik ze skrzynki bezpieczników - a drania opukałem oczywiście na trasie w pierszej kolejności.
Jest nieźle a nawet dobrze. Nauczony doświadczeniem pytam sie a skąd wziął zamiennik?
Z innej Octy - taaak .
I tu pada moje pytanie - czy ma na stanie cóś takiego i czy jest dostępne, ponieważ prawie wszyscy już wyszli, drzwi zamknięte itd .
Mamy poczekać 15 minut i wyciągnie dla nas nófke sztukę z magazynu
Godzina 17 auto wyjeżdza przed serwis.
Pytanie ostatnie na dzisiaj - skolko nada?
Wyszło niecałe 400 PLN plus 1/2 palikotówki.
Bagaże w auto, do tego rodzinka i o 2.00 byłem w domciu.
A Ass zadzwoniło o 18.00 ale przekazałem telefon małżowine coby załatwiła sprawę i zakonczyła temat.
Forfour 2005r i 451 LET, ex 450 0,6/454 1,5
Ktoś musi tu być marudą więc obowiązuje http://smartklub.pl/t-regulamin-portalu-...4#pid58904
Ktoś musi tu być marudą więc obowiązuje http://smartklub.pl/t-regulamin-portalu-...4#pid58904