Panowie,
nie jestem inżynierem ani mechanikiem ..... i nie chce się z Wami przepychać na słowa ... nie o to mi chodzi ... ale tak na zdrowy rozsadek, nie uważacie całkiem przypadkiem, że jeśli parunastu inzynierów z mercedesa czy smarta siedzi paręnaście miesiecy i biadoli się nad połączeniem (sąda lambda), ekologii (katalizator) z mózgiem i sercem pojazdu (komputer i silnik) to chyba nie robią tego złośliwie tylko mają ku temu wiedzę, badania i uzasadnione podstawy .
Pytanie brzmi, czy takie "wycinanie" katalizatora i już bez wymiany na nowy (rozumiem,że głównie chodzi koszta) nie odbije się wczesniej czy później czkawką czyli iną nastepną awaria czegoś? Pozostaje tez kwestia badania technicznego? Tak na zdrowy rozsadek
nie jestem inżynierem ani mechanikiem ..... i nie chce się z Wami przepychać na słowa ... nie o to mi chodzi ... ale tak na zdrowy rozsadek, nie uważacie całkiem przypadkiem, że jeśli parunastu inzynierów z mercedesa czy smarta siedzi paręnaście miesiecy i biadoli się nad połączeniem (sąda lambda), ekologii (katalizator) z mózgiem i sercem pojazdu (komputer i silnik) to chyba nie robią tego złośliwie tylko mają ku temu wiedzę, badania i uzasadnione podstawy .
Pytanie brzmi, czy takie "wycinanie" katalizatora i już bez wymiany na nowy (rozumiem,że głównie chodzi koszta) nie odbije się wczesniej czy później czkawką czyli iną nastepną awaria czegoś? Pozostaje tez kwestia badania technicznego? Tak na zdrowy rozsadek