Kolego, robiłem z tego doktorat...
Warunkiem koniecznym aby skrzynia biegów poprawnie się adaptowała jest poprawne działanie siłownika sprzęgła i nastawnika biegów. Sama skrzynia wydaje się być pancerna, tam niemal nie ma się co zepsuć. Wysprzęglik i nastawnik to co innego. Wysprzprzęglik jest siłownikiem napędzanym silnikiem elektrycznym na którym zamontowany jest enkoder zliczający obroty silnika. Ten silnik napędza tłoczysko za pomocą zębatki o skośnych zębach. Na wale silnika jest ona stalowa, ale współpracuje z plastikowymi zębami z drugiej strony. Problem może być typowo mechaniczny - np. wyłamane zęby, wyrobione łożyskowanie silnika, albo elektryczny - niesprawny silnik albo enkoder. Enkoder to pierścień magnetyczny na wale silnika, na którym jest określona ilość biegunów magnetycznych. Ich przemieszczenie śledzą malutkie halotrony. O ile halotrony są trwałe, to niestety te magnetyczne pierścienie pękają. Pojawia się wtedy 'dodatkowa' para biegunów w miejscu pęknięcia i wszystko bierze w łeb, bo na określoną ilość impulsów sterownik obraca silnikiem o nieprawidłowy kąt...
Podobnie z nastawnikiem biegów - składa się z dwóch silników i enkoderów, mechanicznie niemal niezniszczalny, ale także pękają pierścienie przez co biegi mogą być nastawione błędnie.
I wreszcie w skrzyni jest jeszcze czujnik kąta obrotu wałków nastawczych, którymi poruszają silniki nastawnika. O ile się dobrze orientuję ten właśnie czujnik gra kluczową rolę w procesie adaptacji. Czujnik składa się z dwóch potencjometrów, po odczycie rezystancji sterownik skrzyni określa kąt pod którym znajduje się dany wałek. I teraz jeśli podczas adaptacji po obrocie wałka nastawczego o określoną ilość impulsów z enkodera kąt (rezystancja) jest niewłaściwy, to adaptacja melduje niepowodzenie w zasadzie bez żadnych dalszych komunikatów. Diagnostyka polega na wymontowaniu czujnika i przemierzeniu czy obie linie rezystancyjne mają przejście i czy opór zmienia się w sposób ciągły i proporcjonalny do kąta obrotu. Generalnie trochę zabawy. Te czujniki uszkadzają się - pęka płytka laminatu na której naniesione są ścieżki. Mnie się udało mój czujnik naprawić, ale to zabawa dla majsterkowicza.
Jak z tego wybrnąć? Jeśli wysprzęglik i nastawnik są sprawne i tylko czujnik blokuje adaptację, to można pożyczyć od kogoś zaprzyjaźnionego sprawny czujnik i za jego pomocą wykonać adaptację. Przy demontażu i montażu czujnika w jednym i drugim aucie dobrze jest odpiąć aku, bo nie mam pewności czy obecność czujnika nie jest monitorowana przez sterownik i po wykryciu jego braku nie będzie wymagał adaptacji skrzyni, co podważałoby sens całej operacji...
Niestety nowy czujnik jest już chyba niedostępny a jeśli nawet się go znajdzie to będzie kosztował furmankę pieniędzy...
powodzenia
M.
Warunkiem koniecznym aby skrzynia biegów poprawnie się adaptowała jest poprawne działanie siłownika sprzęgła i nastawnika biegów. Sama skrzynia wydaje się być pancerna, tam niemal nie ma się co zepsuć. Wysprzęglik i nastawnik to co innego. Wysprzprzęglik jest siłownikiem napędzanym silnikiem elektrycznym na którym zamontowany jest enkoder zliczający obroty silnika. Ten silnik napędza tłoczysko za pomocą zębatki o skośnych zębach. Na wale silnika jest ona stalowa, ale współpracuje z plastikowymi zębami z drugiej strony. Problem może być typowo mechaniczny - np. wyłamane zęby, wyrobione łożyskowanie silnika, albo elektryczny - niesprawny silnik albo enkoder. Enkoder to pierścień magnetyczny na wale silnika, na którym jest określona ilość biegunów magnetycznych. Ich przemieszczenie śledzą malutkie halotrony. O ile halotrony są trwałe, to niestety te magnetyczne pierścienie pękają. Pojawia się wtedy 'dodatkowa' para biegunów w miejscu pęknięcia i wszystko bierze w łeb, bo na określoną ilość impulsów sterownik obraca silnikiem o nieprawidłowy kąt...
Podobnie z nastawnikiem biegów - składa się z dwóch silników i enkoderów, mechanicznie niemal niezniszczalny, ale także pękają pierścienie przez co biegi mogą być nastawione błędnie.
I wreszcie w skrzyni jest jeszcze czujnik kąta obrotu wałków nastawczych, którymi poruszają silniki nastawnika. O ile się dobrze orientuję ten właśnie czujnik gra kluczową rolę w procesie adaptacji. Czujnik składa się z dwóch potencjometrów, po odczycie rezystancji sterownik skrzyni określa kąt pod którym znajduje się dany wałek. I teraz jeśli podczas adaptacji po obrocie wałka nastawczego o określoną ilość impulsów z enkodera kąt (rezystancja) jest niewłaściwy, to adaptacja melduje niepowodzenie w zasadzie bez żadnych dalszych komunikatów. Diagnostyka polega na wymontowaniu czujnika i przemierzeniu czy obie linie rezystancyjne mają przejście i czy opór zmienia się w sposób ciągły i proporcjonalny do kąta obrotu. Generalnie trochę zabawy. Te czujniki uszkadzają się - pęka płytka laminatu na której naniesione są ścieżki. Mnie się udało mój czujnik naprawić, ale to zabawa dla majsterkowicza.
Jak z tego wybrnąć? Jeśli wysprzęglik i nastawnik są sprawne i tylko czujnik blokuje adaptację, to można pożyczyć od kogoś zaprzyjaźnionego sprawny czujnik i za jego pomocą wykonać adaptację. Przy demontażu i montażu czujnika w jednym i drugim aucie dobrze jest odpiąć aku, bo nie mam pewności czy obecność czujnika nie jest monitorowana przez sterownik i po wykryciu jego braku nie będzie wymagał adaptacji skrzyni, co podważałoby sens całej operacji...
Niestety nowy czujnik jest już chyba niedostępny a jeśli nawet się go znajdzie to będzie kosztował furmankę pieniędzy...
powodzenia
M.