Hej,
Jestem nowy na tym forum, więc przede wszystkim DZIEŃ DOBRY :
mam taki problem na początek, kupiłem sobie takiego Smarta 0.8 CDI 2001r z 6 msc. temu.
2-3 razy zdarzyło się że musiałem zamknąć i otworzyć drzwi żeby auto odpaliło (myślałem że to np. samoblokujący się Immobiliser,bo to było zawsze 10-15 min po tym jak wsiadłem do auta.
Miesiąc temu chciałem auto odpalić po tym jak stało 3 tygodnie nieużywane i nie dało rady. Dopiero pozamykanie i otwieranie auta z 10 min i jakoś zaskoczyło wszystko jakby nigdy nic.
Tydzień temu spróbowałem znów go odpalić po przestoju 10-12 dni i już zdechł na amen
ogólnie wszystko wygląda jakby było sprawne, kontrolki, aku sprawdzony, itd tylko w ogóle nie ma nawet próby kręcenia (słychać przekaźniki ale nic się nie dzieje)
Odpaliłem auto "na pych" i przejechałem nim z 20-30 km, auto jechało normalnie, obrotomierz itd działał, zgasiłem i ... to samo - brak reakcji na zapłon.
I teraz moje pytanie, bo wiem że może to być rozrusznik, bendix, czujnik poł. wału czy może wymyślony przeze mnie immobiliser
czy warto samemu dochodzić co to i babrać się w opuszczanie silnika , rozbieranie auta, czy przy takich objawach to już lepiej serwis SMART i tam diagnoza najpierw ?
Po drugie ... moze macie koncepcję jak to zdiagnozować samemu ?
Jestem nowy na tym forum, więc przede wszystkim DZIEŃ DOBRY :
mam taki problem na początek, kupiłem sobie takiego Smarta 0.8 CDI 2001r z 6 msc. temu.
2-3 razy zdarzyło się że musiałem zamknąć i otworzyć drzwi żeby auto odpaliło (myślałem że to np. samoblokujący się Immobiliser,bo to było zawsze 10-15 min po tym jak wsiadłem do auta.
Miesiąc temu chciałem auto odpalić po tym jak stało 3 tygodnie nieużywane i nie dało rady. Dopiero pozamykanie i otwieranie auta z 10 min i jakoś zaskoczyło wszystko jakby nigdy nic.
Tydzień temu spróbowałem znów go odpalić po przestoju 10-12 dni i już zdechł na amen
ogólnie wszystko wygląda jakby było sprawne, kontrolki, aku sprawdzony, itd tylko w ogóle nie ma nawet próby kręcenia (słychać przekaźniki ale nic się nie dzieje)
Odpaliłem auto "na pych" i przejechałem nim z 20-30 km, auto jechało normalnie, obrotomierz itd działał, zgasiłem i ... to samo - brak reakcji na zapłon.
I teraz moje pytanie, bo wiem że może to być rozrusznik, bendix, czujnik poł. wału czy może wymyślony przeze mnie immobiliser
czy warto samemu dochodzić co to i babrać się w opuszczanie silnika , rozbieranie auta, czy przy takich objawach to już lepiej serwis SMART i tam diagnoza najpierw ?
Po drugie ... moze macie koncepcję jak to zdiagnozować samemu ?